Fizjoterapia estetyczna po zabiegach chirurgii plastycznej i nie tylko!
Zadzwoń
Napisz wiadomość
O co z nimi chodzi, i czy faktycznie są one nam niezbędne do życia?
Krem SPF zawsze był dla mnie wielką tajemnicą. Gdy miałam 14lat zastanawiałam się, czy są już tak silne kremy z filtrem, że mogą ratować kaskaderów przed spaleniem skóry. Czasami zdarzy mi się wrzucić go do torby, gdy wybieram się na spacer na plażę. Gdy wybiorę się na rower, również staram się pamiętać, żeby musnąć kremem twarz i dłonie, ale kto by pamiętał o stosowaniu zasady – smaruj się co najmniej raz na dwie godziny? Przecież słonko jest od tego, by się nim cieszyć, a nie się go bać i wiemy to już od najmłodszych lat, o czym przypominają nam już nawet Teletubisie.
Ostatnimi czasy powszechna opinia publiczna proponuje trend, aby stosować smarowidła przeciw słońcu przez cały rok. Czy to oznacza, że musimy przyzwyczaić się do pracy w biurze, wysmarowani od stóp do głów białym, kleistym kremem już nawet zimą? Jako osoba niemedyczna i niekosmetologiczna, postanowiłam rozwikłać zagadkę nielubianych kremów i dowiedzieć się, dlaczego i co one nam faktycznie dają.
Tekst powstał we współpracy z dr n. med. Aleksandrą Rymszą – dermatolog estetyczną, właścicielką marki kremów Pure Story by Dr Rymsza oraz wieloletnią współpracowniczką klinik Dr Szczyt Chirurgia Plastyczna, z mgr Anną Krzyżanowską – fizjoterapeutką oraz pasjonatką kosmetologii oraz z dr n. med. Jackiem Szwedo – fizjoterapeutą oraz współwłaścicielem Fizjoterapii Estetycznej Szczyt i Szwedo.
Wbrew pozorom, skóra ma bardzo duże znaczenie dla naszego organizmu. Po pierwsze – skóra jest największym organem ludzkiego ciała. To nie jest wniosek, do którego trudno jest dojść. Jednak całkiem oczywiste, ale jednak nieuświadamiane jest nam to, że skóra jest również pierwszym elementem naszego ciała, który styka się z rzeczywistością (oczywiście poza oczami i jamą ustną). Jest naszą naturalną zbroją. To przede wszystkim dzięki niej jesteśmy w stanie czegoś dotknąć lub poczuć fakturę. Skóra bierze udział w wielu procesach m.in. termoregulacji ustroju, czyli utrzymywania odpowiedniej temperatury ciała, czy amortyzacji sił działających z zewnątrz (nikt by raczej nie chciał poczuć wiatru na odsłoniętych mięśniach). To też, bardzo często, właśnie o nią dbamy najbardziej (no może na równi z sylwetką). Z przerażeniem w oczach przeczesujemy lustra, w poszukiwaniu pierwszych zmarszczek albo pryszczy, nawilżamy przeróżnymi substancjami, cieszymy się z piegów, stosujemy peelingi, maski i maseczki. Żałujemy, gdy zauważamy pierwsze oznaki starzenia. Medycyna estetyczna cofa wskazówki zegara wielu osobom, nie mogącym pogodzić się z nadciągającym wiekiem.
Dbamy o skórę. Dla sporej części z nas, to oczywiste. Ale czy faktycznie tak jak należy? Żeby dobrze wgryźć się w temat, zacznijmy może od budowy skóry. Nasza skóra składa się z trzech warstw:
– naskórka – wierzchniej warstwy, której można dokładnie się przyjrzeć w trakcie jej rogowacenia (schodzenie skóry). To właśnie z tą warstwą żegnamy się po oparzeniu.
– skóry właściwej – warstwy środkowej. W niej znajdują się m. in. włókna kolagenowe i elastynowe, które odpowiadają za elastyczność skóry.
– tkanki podskórnej – warstwy wewnętrznej, znajduje się pod skórą właściwą i jest to nic innego jak tkanka tłuszczowa. Z tą warstwą nie mamy na co dzień do czynienia, a to właśnie z nią najbardziej walczymy. O tej warstwie, na czas tego artykułu, możemy zapomnieć.
Naskórek składa się z komórek (keratynocytów) ułożonych warstwowo. W głębszych warstwach naskórka znajdują się również komórki barwnikowe – melanocyty. Keratynocyty podlegają ciągłemu procesowi różnicowania i dojrzewania, przesuwając się od najgłębszej warstwy – podstawnej, ku powierzchni, stając się ostatecznie warstwą rogową, najbardziej zewnętrzną. Ta warstwa złożona jest już z martwych komórek, które zostają złuszczone. Cykl przejścia keratynocytów z warstwy podstawnej do warstwy rogowej trwa przeciętnie około miesiąca. Czyli co miesiąc nasz naskórek się całkowicie odnawia. Melanocyty są z kolei zajęte pigmentacją naszej skóry – wytwarzaniem melaniny.
Skóra właściwa złożona jest przede wszystkim z tkanki łącznej i naczyń krwionośnych. Z kolei w tkance łącznej znaleźć możemy włókna białkowe kolagenowe, dzięki którym skóra jest odporna na rozciąganie; i włókna elastyczne, nadające skórze sprężystości i jędrności.
Znając budowę skóry, możemy przejść krok dalej. Razem z promieniami słonecznymi, naszą skórę otula niewidzialne promieniowanie ultrafioletowe, skrótowo nazywane UV. Rodzajów tego promieniowania, mamy trzy:
– UV-A stanowi 95% promieniowania słonecznego, docierającego do powierzchni ziemi, niezależnie od pogody. Przenika aż do warstwy właściwej skóry. Generuje powstawanie wolnych rodników, degradujących strukturę kolagenu i prowadzących do przedwczesnego starzenia się skóry. Skóra traci elastyczność, zmniejsza się jej zdolność wiązania wody, tworzą się liczne i głębokie zmarszczki. Szkody jakie wywołuje są nieodwracalne i ujawniają się dopiero po latach.
– UV-B – stanowi 5% ogólnego promieniowania słonecznego, co dzięki wpływowi człowieka na warstwę ozonową ziemi, powoli się zmienia. UVB zatrzymuje się na warstwie zewnętrznej skóry – naskórku. Odpowiada za powstawanie rumienia i oparzenia słonecznego. Sprzyja również rozwojowi nowotworów skóry.
– UV-C również jest generowane przez słońce. Jest niebezpieczne dla człowieka, ale jest prawie całkowicie pochłaniane przez warstwę ozonową atmosfery i w normalnych warunkach nie dociera do powierzchni Ziemi.. W tej kategorii jesteśmy bezpieczni.
O co chodzi z powłoką (warstwą, strefą, sferą) ozonową? Inaczej zwana ozonosfera jest ziemską barierą dla nadmiernego promieniowania słonecznego. Dzięki niej, wszystkie istoty żywe na naszej planecie, są w stanie żyć pełnią życia, a nie dywagować nad samopoczuciem kiełbasek na grillu. W wyniku ludzkiej działalności, warstwa ta zaczyna się dziurawić i tracić na gęstości, co przyczynia się do tego, że z biegiem lat, do powierzchni ziemi dociera i będzie docierało coraz więcej promieniowania. Tutaj będę musiała się zatrzymać, bo nie o tym jest ten tekst. Zapraszam do googlowania.
Warstwa ozonowa ogranicza dostęp ultrafioletu do powierzchni ziemi, a co za tym idzie – również nas. Ilość promieniowania można podzielić względem rodzajów promieniowania. Rodzaje promieniowania natomiast dzieli się za pomocą określenia długości fal. Tak właśnie zostały zakwalifikowane promieniowania UV-A – o długości fal 320 – 400nm, UV-B o długości fal 280 – 320nm oraz UV-C o długościach 200 – 280nm. Długość fali stanowi o jej intensywności i sile przenikania. Przez ostatnich parę lat do zewnętrznej warstwy ziemi docierało 95% UV-A i 5% UV-B. Przez zmiany zachodzące w ozonosferze, coraz intensywniej się to zmienia, a do ziemi dociera coraz więcej promieniowania. Co to dla nas oznacza?
Przewlekła i intensywna ekspozycja na promieniowanie ultrafioletowe prowadzi do mechanicznego postarzania skóry – fotostarzenia. Jak tego dokonać? Uwielbiając przebywanie na plaży lub na solarium. Promieniowanie UV-A, niezależnie od tego, czy wytwarzane przez słońce, czy lampy solaryjne, przenika do skóry właściwej (pod naskórkiem). Tam z kolei cząsteczki, poddające się energii promieniowania, mogą ulec rozpadowi, tworząc wolne rodniki, które w następstwie mogą atakować tkanki, a także powodować zniszczenia w organizmie. Na skutek opalania się zaburzane są wewnętrzne procesy wytwarzania oraz regeneracji naskórka. Promieniowanie bezpośrednio wpływa na różnicowanie i dojrzewanie keratynocytów (przypomnijmy – odpowiedzialnych za odnowę naskórka), co prowadzi do ich nagromadzenia w nieregularnych miejscach. Tak więc zaburzenie dojrzewania keratynocytów wiąże się z pogrubieniem najbardziej zewnętrznej warstwy naskórka – warstwy rogowej, czyli nadmiernym rogowaceniem.
To nadmierne rogowacenie jest również przyczyną zablokowania ujść gruczołów łojowych, co upośledza wydalanie sebum na powierzchnię skóry i powoduje powstawanie zaskórników. Przez wpływanie na pracę gruczołów łojowych, wpływamy na powstawanie płaszcza hydrolipidowego, który to z kolei nawilża naszą skórę i chroni ją przed nadmiernym przesuszaniem, toteż jakakolwiek ingerencja w jego działanie, czy powstawanie, skutkuje przesuszeniem skóry.
Parę osób mogłoby teraz wstać i powiedzieć – co z tego?! Na plażę wychodzi się dla relaksu i pięknej opalenizny. Nikt nie zawraca sobie głowy chemią i fizyką procesującą pod niewidocznymi warstwami skomplikowanych nazw. Odpowiedź? Może i nie, ale czy nie powinien? Czym w takim razie jest opalenizna? Jest ona niczym więcej, ani mniej, niż podrażnianiem komórek barwnikowych skóry – melanocytów. Pod wpływem promieniowania UV nasza skóra broni się wytwarzając barwnik melaninę, która jest naturalnym filtrem i chroni komórki skóry przed szkodliwym działaniem promieni UV. Z czasem te procesy również ulegają zaburzeniu, co może skutkować powstawaniem przebarwień, brodawek, piegów, czy rogowaceniem starczym, które pewnego dnia mogą stać się idealnym podkładem dla rozwoju raka skóry.
Przeciw promieniowaniu jest jeszcze parę argumentów:
Zwiększa ryzyko infekcji, zakażeń, stanów przedrakowych i wspomnianych nowotworów ponieważ uszkadza wyspecjalizowane komórki obecne w skórze – komórki Langerhansa, odpowiedzialne za procesy immunologiczne (obronne) w zewnętrznej warstwie skóry.
Uszkadza włókna kolagenowe, przez co nasza skóra traci na jędrności, a w zamian tworzą się zmarszczki.
W ostateczności, nasz organizm zaczyna produkować enzymy zwalczające włókna kolagenowe – żegnaj młodości!
I, co jest bardzo ważne – proces starzenia się skóry obejmuje WSZYSTKIE warstwy skóry.
Promieniowanie nie jest jednak tylko naszym wrogiem. Ma też swoje plusy. Przede wszystkim są to:
– działanie przeciwkrzywicze – tutaj wpływ ma witamina D. Oznacza to zaburzenia w układzie kostnym oraz problemy rozwojowe, które blokowane są dzięki witaminie D, syntetyzowanej pod wpływem słońca. Warto mieć na uwadze, że do wytworzenia dobowego zapotrzebowania na witaminę D wystarczy 15-minutowa ekspozycja na promienie słoneczne;
– destrukcja drobnoustrojów – bakterii, wirusów, grzybów, które preferują otoczenie ciemne i wilgotne;
– łagodzenie objawów niektórych chorób skóry, takich jak łuszczyca.
Wydaje mi się, że powyższe argumenty są w stanie namówić do stosowania środków ochronnych przed wyjściem na słońce. Z tym zagadnieniem jednak wiąże się wiele niewiadomych. Jaki krem? Czy musi być krem? Co w składzie? Kiedy, jak i gdzie?
No to od początku!
Są dwa sposoby na ratowanie się przed słońcem, w przypadku ochrony zewnętrznej naszego organizmu. Po pierwsze, w godzinach najsilniejszego promieniowania (godz. 11.00 – 15.00) możemy chować się w piwnicach i nie pozwalać słonecznym promieniom dosięgnąć nas chociaż myślą. Dla osób nie będących wampirami może być to dosyć trudne, dlatego skupimy się na drugim i zapewne bardziej interesującym i złożonym rozwiązaniu – stosowania kremów z filtrem. Pierwsza decyzja, po wyborze konsystencji preparatu, jaka nas spotyka to SPF. SPF (Sun Protecting Factor), jak część źródeł tłumaczy, jest współczynnikiem określającym stosunek minimalnej dawki promieniowania, powodującej rumień na skórze po zastosowaniu danego preparatu, do minimalnej dawki promieniowania, powodującej rumień na skórze bez żadnej ochrony.
SPF = minimalna dawka promieniowania, powodująca rumień z ochroną przeciwsłoneczną / minimalna dawka promieniowania, powodująca rumień bez ochrony.
Justyna Biernacka z portalu Biotechnologia.pl tłumaczy SPF w łatwiejszy sposób: „Wartość współczynnika SPF oznacza, ile razy dłużej można skórę chronioną badanym preparatem poddać działaniu słońca w porównaniu ze skórą niechronioną bez ryzyka wywołania reakcji rumieniowej. Im wyższe stężenie filtru w kosmetyku, tym lepsza ochrona i tym wyższa wartość współczynnika SPF.”[1]
W jaki sposób dobrać SPF do naszej skóry? Znany XX wieczny dermatolog Thomas B. Fitzpatrick opracował skalę fototypów skóry, dzięki której łatwo jest określić rodzaj i zapotrzebowanie ochronne skóry. Jego skala polega na wyróżnieniu 6 kolorystycznych rodzajów skóry:
Znając swój rodzaj skóry, z łatwością będziemy mogli dobrać do niej odpowiedni krem SPF. Im skóra jest jaśniejsza, tym silniejszy kosmetyk powinniśmy stosować (czyli z wyższym współczynnikiem SPF) lub częściej się smarować. Wbrew temu, co spora ilość publiki uważa, promieniowanie UVA ma zdolność pokonywania nie tylko chmur, szkła, ale również ubrania. W celu zachowania młodego wyglądu skóry możemy się zabezpieczać, a polecane jest robienie tego przez cały rok. Na rynku wiele jest kremów, spreyów i mgiełek, tak więc spokojnie można wybrać najbardziej satysfakcjonującą nas fakturę. Jest to najtańszy i najłatwiejszy sposób na zachowanie młodości na dłużej.
Jakich kosmetyków szukać? Przede wszystkim nawilżających. Jak już było wcześniej wspomniane, warstwa hydrolipidowa skóry jest pierwszą, która staje promieniowaniu na drodze, tak więc przede wszystkim skóra jest odwodniona. Składniki aktywne, jakich szukamy to kwas hialuronowy, witamina E i NNKT. Łatwo znaleźć je można w olejach roślinnych takich jak wiesiołkowy lub arachidowy. Dzięki ich stosowaniu podrażnienie naszej skóry łatwo zostanie złagodzone.
Aby przyspieszyć gojenie zmęczonej skóry, proponowany jest panthenol i witamina A, które zajmują się regeneracją oraz leczeniem podrażnionych obszarów. Witamina A przyspiesza odnowę komórkową i wspiera tworzenie nowych komórek.
Przydatne również mogą się okazać:
– niezawodna witamina C – antyoksydacja, wyrównanie kolorytu, rozświetlenie, rozjaśnienie skóry i przebarwień, stymulacja pracy kolagenu.
– witamina B3 (PP) – rozjaśnienie skór i przebarwień, regeneracja, antyoksydacja, ograniczanie utraty wody z naskórka
To co jest najważniejsze, to upewnienie się o składzie produktu oraz posiadanie informacji, że żaden kosmetyk nie jest w stanie w 100% nas chronić, tak więc uważajmy na plaży. Stosowanie kremu w trakcie opalania również jest istotne. W teorii powinniśmy na skórę aplikować dawkę 2mg/cm² skóry, na 15-20min przed wyjściem na słońce i powtarzać aplikację co 2-3h.
Poza stosowanie kosmetyków z filtrem możemy wspierać się odpowiednią dietą i przyzwyczajeniami. Ważnie jest spożywanie warzyw i owoców, ponieważ znajdujące się w nich witaminy pozytywnie wpływają na procesy naprawcze w organizmie. Chronią struktury skórne i stymulują komórki skóry.
Skoro przyzwyczajamy się już do warzyw, przyzwyczajmy się również do picia 1,5l wody, ponieważ gwarantuje nam to najtańszy sposób na nawilżenie skóry, a skoro o nawilżeniu mowa, powinniśmy pożegnać się z nadmiernym korzystaniem z używek typu alkohol i tytoń. Działają one fotouczulająco, co oznacza, że mogą nasilać negatywne działanie promieniowania.
Słowem zakończenia: skóra jest bardzo wrażliwa na promieniowanie UV, które zagraża jej strukturze, nawilżeniu oraz jędrności. Przez zbyt długie spędzanie czasu na słońcu bez ochrony, możemy nabawić się zmarszczek, zgrubień skórnych oraz nowotworów, takich jak czerniak. Na szczęście istnieje temat fotoprotekcji, składający się na ochronę wewnętrzną i zewnętrzną. Do sposobów ochrony wewnętrznej możemy zaliczyć zdrową, bogatą w warzywa i owoce dietę, powstrzymywanie się od korzystania z używek, a także pilnowanie picia zalecanych 1,5l wody dziennie. Do sposobów ochrony zewnętrznej zaliczamy korzystanie z kremów z filtrem, zakrywanie ciała, korzystanie z okularów i szukanie cienia.
Mam nadzieję, że dzięki temu tekstowi, nauczyliście się czegoś o skórze, słońcu i kremach SPF. Odpowiedziałam na pytanie – dlaczego przez cały rok powinniśmy korzystać z kremów SPF. Jeżeli mielibyście Państwo jakiekolwiek pytania, serdecznie zapraszam do kontaktu. Śmiało można się do nas odzywać za pomocą Messengera, Instagrama lub maila kontakt@fizjoterapiaestetyczna. Poniżej znajduje się lista materiałów, z których korzystałam w trakcie pisania tej pracy. Miłego dnia!
Bibliografia:
[1] Justyna Biernacka, Filtry UV w preparatach kosmetycznych, Biotechnologia.pl, 2014
[2] Magdalena Ciupińska, Irena Eris, Anna Frydrych, Anna Noszczyk, Kosmetologia Pielęgnacyjna i Lekarska, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2010.
Miłego dnia i nie za dużo słońca!
Mgr Paula Szczyt
Wraz z zespołem Fizjoterapii Estetycznej